niedziela, 21 grudnia 2014

Drobna rzecz, a cieszy

Dziś postanowiłem opisać renowację części którą zakończyłem wczorajszego wieczora (czyli coś na bieżąco). Jakiś czas temu sprzątałem garaż przed zimą. Niepotrzebne elementy spakowałem w karton i oddałem Konradowi. W tym to kartonie znalazł się również przełącznik świateł, który wyglądał nieciekawie. Po krótkiej chwili jednak wyciągnąłem go z powrotem (a może się przyda).

Tak wyglądał przełącznik


 
 
Nie mogę się zgrać z Konradem żeby zakończyć pasowanie ostatnich blach do Jawy, więc trochę z nudów pomyślałem, że zobaczę czy z tego przełącznika nie da się czegoś wykrzesać. Pierwotnie myślałem o zastąpieniu go repliką. Zacząłem więc go rozmontowywać.
 
A tak to wyglądało w środku
 
 


Moja niechęć do renowacji tego przełącznika brała się z przykrych doświadczeń związanych z chromowaniem. Nigdy jeszcze nie trwało to krócej jak 2 miesiące, a i pracy w to trzeba włożyć dużo. Pomyślałem jednak, że element drobny więc spróbuję. Na początku roznitowałem styk od klaksonu i wyjąłem przycisk. Następnie zawiozłem obudowę do zdjęcia chromu. Ku mojemu zaskoczeniu odebrałem ja dnia następnego (tu zdziwienia nie było - tak to mniej więcej trwa), ale również wstępnie przeszlifowaną. Potraktowałem ją papierem i po 2 dniach odwiozłem prosząc o miedziowanie. Chciałem ją zabrać następnego dnia żeby poddać następnej polerce i zobaczyć czy jedne miedziowanie starczy. Marcin przyjmując część powiedział że jutro to będzie na gotowo (myślałem że coś źle zrozumiałem). Jednak w piątek odebrałem obudowę pochromowaną.

Obudowa przygotowana do chromowania
 
A tu po chromowaniu
 
 W międzyczasie zająłem się kostką i przełącznikiem. Z kostki nie mogłem wykręcić dwóch wkrętów, więc potraktowane zostały dremelem. Po wydłubaniu resztek okazało się, że jeden gwint jest do naprawy. Za radą Konrada przegwintowłem go na M3,5, drugi wyszedł dobrze poprawiłem tylko gwint i został oryginał. Wszystko dokładnie umyłem, plastiki potraktowałem plakiem, elektrykę (czy są przejścia) sprawdził kumpel. Mogłem zabrać się do montażu. W serwisówce sprawdziłem że oryginalnie przełącznik był przykręcony śrubą M3,5 x 28 oraz że brakuje mi jednej sprężynki. Zacząłem szukać w necie śrub M3,5 i zdębiałem. Znalazłem, ale cena w euro i to kilka za jedną sztukę. Zadzwoniłem do jednej hurtowni i znalazłe. W sobotę wyposażony w spis brakujących części udałem się tam. Wydałem z 4 zł, miałem torebeczkę drobiazgów, ale wieczorkiem mogłem zacząć montaż. Nit aluminiowy miałem większy, dopasowałem średnicę za pomocą dremela i iglaka. Zanitowałem styk z przyciskiem, następnie dopasowałem sprężynki i zmontowałem wszystko w całość.
 
Tu obudowa z zanitowanym stykiem i przyciskiem

A tu drobiazgi z przełącznika
 
Niestety nie dostałem nigdzie nakrętki M3,5 i podkładek. Kupiłem nakrętki M3, Konrad kupił mi w prezencie świątecznym podkładki trójki. Nakrętkę przegwintowłem na M3,5. I tak nikt nie kapnie się że jest nie oryginalna.
 
 
Następnie znalazłem przewody, przepchnąłem przez kierownicę, podłączyłem do kostki, zamontowałem. I tak to wygląda (i pomyśleć, że na przełączniku postawiłem "krzyżyk"). Zajęło mi to wszystko około tygodnia, co biorąc pod uwagę renowację chromu jest wprost tempem kosmicznym.
 
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz