Następnym tematem na dziś było założenie silnika do ramy. Samemu zrobić nie jest to łatwo w taki sposób aby nie uszkodzić lakieru. Konrad podpowiedział, aby położyć silnik na boku i ramą próbować wcelować w mocowania. Niestety aby to zrobić musiałem zdjąć cylinder. Po wciśnięciu silnika w prowadnice trafiłem zonka. Konrad radził nie usuwać farby, żebra mocujące silnik się zaklinowały i koniec. Pogłówkowałem minutkę i tak jak młotek na trzonku się osadza, tak ja zacząłem delikatnie (później już nie koniecznie) stukać całą ramą o podłogę. Silnik się przesunął, łapką okręconą w szmaty delikatnie ustawiłem otwory i w ten to sposób mogłem przyłapać silnik na 3 śruby (czwartej niestety nie mam - chyba zaginęła w ocynku). Następnie założyłem cylinder, umyłem ramę z oleju który wyciekł z silnika i odstawiłem do swego magazynku. Muszę przyznać, że nosząc to co widać na zdjęciu i przekładając poczułem tę masę.
środa, 4 lutego 2015
Co ma wisieć nie utonie.
Odbierając ramę w niedzielę miałem wielką ochotę przystąpić do pracy w poniedziałek. Niestety robotę zacząłem we wtorek i szybko szlag mnie trafił. Po oczyszczeniu wszystkich otworów chciałem przynitować tabliczkę znamionową nitami które dostałem od Konrada. Niestety okazało się że nity są 2 mm, a ja mam otwory 3mm w ramie. Dziś zakupiłem nity o średnicy 3 mm i miałem nadzieję że będą pasować. Nity obciąłem, rozklepałem końce i młotkiem wbiłem (wyszły mi prawie nitokołki). Tabliczka trzyma się bardzo dobrze, a nity wyglądają na oryginalne.
Następnym tematem na dziś było założenie silnika do ramy. Samemu zrobić nie jest to łatwo w taki sposób aby nie uszkodzić lakieru. Konrad podpowiedział, aby położyć silnik na boku i ramą próbować wcelować w mocowania. Niestety aby to zrobić musiałem zdjąć cylinder. Po wciśnięciu silnika w prowadnice trafiłem zonka. Konrad radził nie usuwać farby, żebra mocujące silnik się zaklinowały i koniec. Pogłówkowałem minutkę i tak jak młotek na trzonku się osadza, tak ja zacząłem delikatnie (później już nie koniecznie) stukać całą ramą o podłogę. Silnik się przesunął, łapką okręconą w szmaty delikatnie ustawiłem otwory i w ten to sposób mogłem przyłapać silnik na 3 śruby (czwartej niestety nie mam - chyba zaginęła w ocynku). Następnie założyłem cylinder, umyłem ramę z oleju który wyciekł z silnika i odstawiłem do swego magazynku. Muszę przyznać, że nosząc to co widać na zdjęciu i przekładając poczułem tę masę.
Następnym tematem na dziś było założenie silnika do ramy. Samemu zrobić nie jest to łatwo w taki sposób aby nie uszkodzić lakieru. Konrad podpowiedział, aby położyć silnik na boku i ramą próbować wcelować w mocowania. Niestety aby to zrobić musiałem zdjąć cylinder. Po wciśnięciu silnika w prowadnice trafiłem zonka. Konrad radził nie usuwać farby, żebra mocujące silnik się zaklinowały i koniec. Pogłówkowałem minutkę i tak jak młotek na trzonku się osadza, tak ja zacząłem delikatnie (później już nie koniecznie) stukać całą ramą o podłogę. Silnik się przesunął, łapką okręconą w szmaty delikatnie ustawiłem otwory i w ten to sposób mogłem przyłapać silnik na 3 śruby (czwartej niestety nie mam - chyba zaginęła w ocynku). Następnie założyłem cylinder, umyłem ramę z oleju który wyciekł z silnika i odstawiłem do swego magazynku. Muszę przyznać, że nosząc to co widać na zdjęciu i przekładając poczułem tę masę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz